26 sty 2013

Moja mania balsamów do ciała...


...zaczęła się bardzo dawno temu... idealnie gładkie, nawilżone, pachnące ciało. Na naszym rynku, jest teraz całe mnóstwo przeróżnych, różniastych balsamów, kremów, maseł do ciała. Ja przedstawiam te, które są moimi fawotytami, oraz te, które okazały się totalnym niewypałem. Podzieliłam mój zbiór na kilka części - te, które mają tylko 'leżeć i pachnieć" - brzmi znajomo ;), te, które mają łagodzić podrażnienia po depilacji, walczyć z pomarańczową skórką, kolejne nawilżać i wygładzać.



Zaczynamy od tych, które pachną tak, że chciałoby się je jeść łyżkami i z kuchnią mają coś wspólnego, a mianowicie mówię o ....masłach do ciała. Oto kilka moich faworytów.

 
Mistrzem w tej kwestii jest Perfecta SPA- idealna gęsta konsystencja, świetnie rozprowadzająca się na skórze, bardzo dobrze nawilzająca i natłuszczająca. Świetnie sprawdza się w lato, stosując na opalone, nawet lekko poparzone ciało - uspokaja, nawilża, pozwala równomiernie rozprowadzić opaleniznę. Mimo, że Perfecta SPA skradła moje serce, to niestety chyba nigdy nie zdradzę mojej ukochanej Joanny o zapachu kawowym. Miłośniczki Joanny zapewne znają również całą linię do kąpieli, mówię tu o olejkach o zapachu kawy oraz wanilii... na samą myśl robię się głodna ;-) Zawiodłam się jednak na SWEET SECRET, wychwalany przez inne blogerki. Jak dla mnie zbyt lekka konsystencja, nie natłuszcza na tyle dobrze, co Joanna i Perfecta. Miłym zaskoczeniem było również masło kakaowe, firmy Ziaja. Na moje ostatnie wakacje n Gran Canarii, właśnie to opakowanie znalazło się ze mną w samolocie-> poręczne, idealnie natłuszczające opalone ciało.
 
 
Teraz czas na serię po depilacji... i tu zaczynają się schody, nawet dość strome. Nie wiem czemu tak się dzieje i czy jestem jakimś pechowym wyjątkiem, ale cała seria kosmetyków PO GOLENIU niestety bardzo mnie podrażnia. Ba! Rzekłabym nawet, że dość nieprzyjemnie reaguje moja skóra zwłaszcza na łydkach. Totalnym niewypałem okazała się SORAYA (pierwsze opakowanie z lewej strony), pomimo, że jest tam rumianek, to skóra po tym preparacie jest poprostu bardzo podrażniona
 i zaczeriwniona. O oczko lepszym preparatem jest VENUS. Mniej podrażnia, jednak nie zauważyłam, aby moje włoski odrastały wolniej :( Prawdziwym fawotytem jest za to po raz kolejny Joanna (Sensual). Idealnie (tym razem naprawdę idealnie ;)) wygładza skórę, bardzo dobrze się wchłania, co uważam, że jest wielkim plusem, kiedy zaraz po użyciu preparatu musimy wkłdać spodnie, a nie chcemy mieć na naszych łydkach, a co za tym idzie i ciuchach "tłustego filmu". Bardzo fajnym preparatem jest też BIELENDA (tu w saszetce)- wprawdzie na zdjęciu, widzicie krok 1 , czyli preparat do golenia, ale chodzi mi o krok 2, czyli PO GOLENIU-  wyglądający dokładnie tak samo.
 
 
Powyżej seria dla wszyskich naiwnych optymistów o ogormnej wierze, że pomarańczową skórkę da się zwalczyć kremami. Niestety długi czas się łudziłam, że tego typu kremy pomagają. Same kremy NIE, ale można im w tym pomóc.. np stosując kremy przed wejściem do sauny fińskiej - serio serio - dają radę :) O tym, jak walczyłam z moim spędzającym mi sen z powiek cellulitem zrobię kiedyś odręby wątek :) Tak, czy inaczej na same kremy, bez diety, rygorystycznych ćwiczeń - szkoda kasy.
 
 
Powyżej - kremy nawilżające. Bez dorabiania do nich większej ideologii - mają poprostu nawilżać. NIVEA oraz balsam po prawej stronie- na bazie aloesu, przywieziony z Fuertaventury robią to doskonale, Delikatne, bez ciężkiego zapachu, o lekkiej konsystencji. Wielki zawód to GARNIER- miał być delikatnym musem, z szybką wchłanialnością. Okazało się, że wręcz w ogóle się nie wchłania i nie nawilża, dla mnie na -, być może są faworyci tego musu.. jeżeli tak, to napiszcie proszę w komentarzu, jakie są Wasze odczucia wobec niego, jestem bardzo ciekawa;-)
 
 
Seria do rozświetlenia ciała... jak prawdziwa kobieta, lubię czasem błyszczeć ;-)
 
 
Wygładzający olejek do ciała...
 
 
<3 Moja największa miłość... :)
 
 
 

17 sie 2012

Małe co nieco .. na dzień dobry!

Cześć!

W końcu jestem... wiele razy zastanawiałam się jak zacznę bloga, kiedy w końcu się na niego zdecyduję.. no i stało się. Po jakimś roku dylematów, główkowania czy warto, czy może lepiej jednak nie - założyłam. Co mnie skłoniło? Setki, jak nie tysiące przeglądanych przeze mnie (zarówno tych polskich, jak i zagranicznych) blogów, które nigdy do końca nie spełniły moich oczekiwań, było za mało stylizacji, albo za dużo, mało rad kosmetycznych, albo z kolei bez polotu i inteligencji jak w  przypadku niektórych Pań- córek znanych i nieznanych. Lubię konstruktywna krytykę, o ile jest konstruktywna, także będa z niecierpliwością czekała na każdy komentarz i każdy bez wyjątku przyjmę na klatę. Lubię słuchać innych, ale jeżeli mogę podzielić się też swoją wiedzą na pewne tematy- to czemu by nie ? Sknerą przecież nie jestem ;)

Teraz po krótce - o czym ? miało byc głównie o modzie i stylizacjach. W rezultacie będzie o modzie, kosmetykach, pielęgnacji, dużo o podróżach, o kinie tym dobrym i tym mniej dobrym... Jako socjolog i przyszły ekonomista  - o wszystkim po trochu...

No to co? Zaczynamy!!! :)